Z takim pytaniem zwrócił się do mnie Piotr Skwieciński, szefujący Instytutowi Polskiemu w Moskwie, poważnej instytucji polskiej kultury. Z nadania PiS, rzecz jasna. Ja znałem na tym stanowisku przemiłego i wrażliwego na sztukę Marka Radźwiona, który pomógł mi zdobyć rezydencję artystyczną przy Narodowym Centrum Sztuki Współczesnej w Moskwie.
W ten sposób dyrektor Skwieciński nawiązał aluzyjnie do mojego performance’u pod tytułem Beautiful Agony, który przeprowadziłem na klatce schodowej gdzie zamordowano Annę Politkowską, rosyjską dziennikarkę. Dla mnie postać niezwykle ważną.
Zazwyczaj zbywam tak prymitywne aluzje, gdyż po prostu jestem zbyt zażenowany ich poziomem, ale tym razem nie mamy do czynienia z nastoletnim wyznawcą Konfederacji, który na każde wspomnienie o masturbacji czerwieni się i pluje nienawiścią. Tu mamy szefa państwowej instytucji kultury, który jest wyrazicielem swojego środowiska, środowiska którego bezpośrednim zapleczem jest prymityw oglądający porno i śniący o rycerskiej potędze.
Zacznijmy od tego, kim jest Piotr Skwieciński. Otóż nie jest to po prostu szary kato-prawicowy hejter z Maryjką w klapie, to kato-prawicowy działacz przez duże D. Gdy pisał do mnie, był dyrektorem państwowej placówki kultury w Moskwie, a wcześniej działaczem Ligi Republikańskiej, która wymyśliła „żołnierzy wyklętych”, publicystą “Rzeczypospolitej” i tygodnika „Uważam Rze” i W Sieci. A więc to życie wypełnione gablotami ku czci, apelami na cześć, kłanianiem się właściwym ludziom. Te zasługi pozwoliły Skwiecińskiemu zostać doradcą prezesa Narodowego Banku Polskiego, otrzymać order od Lecha Kaczyńskiego. Po prostu, jest to człowiek PiSowskiej władzy.
No i teraz tenże wybitny działacz pisze do mnie: A jednak – “dalej aż tak podniecają? Czy może już nieco straciły na atrakcyjności?” A kiedy próbuję się jakoś wykręcić z tej rozmowy z litości dla rozmówcy, dyrektor Skwieciński naciska: “No ale to proste pytanie: dalej pana ekscytują erotycznie czy już mniej?” Nienawiść Skwiecińskiego jest nienasycona.
A więc Skwieciński to zwykły prostak i prymityw.
Tak też się będę do niego zwracał. Słuchajże, Skwieciński, jeśli to dla ciebie tak dręczące pytanie, to odpowiem: nie, klatki schodowe nigdy mnie nie podniecały. Nie znam też nikogo, kogo podniecają. Jesteś, Skwieciński, pierwszą osobą, która uważa, że klatki schodowe mogą podniecać. Mój performance jest efektem mojej pracy artystycznej i ma przekazywać alegoryczne treści, a nie być tym, co ci się zdaje.
Wiesz prostaku, tego rodzaju “proste pytanie” od osoby piastującej kierownicze stanowisko w państwowej instytucji kultury dziwi. Dziwi, gorszy i smuci. Trudno pojąć, że osoba, która nadzoruje instytucję kultury może zadawać takie pytania artyście, który był gościem tegoż instytutu w 2011 roku i który przebywał tam na zaproszenie instytucji, którą ty dziś reprezentujesz. Czy rozumiesz, prymitywie, że ten film zrealizowałem będąc pod opieką twojej instytucji, w serii kilkunastu filmów opowiadających o traumach w relacjach polsko-rosyjskich, miesiąc po tym, jak w Smoleńsku spadł samolot z prezydentem? Być może przedstawienie jest drastyczne, ale odnosiłem się tym filmem do drastycznego wydarzenia: politycznego i medialnego terroryzmu, który nas wszystkich przekształca w chorobliwie ekscytujących się widzów.
I wiesz co, prymitywie, zrobienie tego filmu sporo mnie kosztowało. Zazwyczaj jestem osobą raczej wycofaną, która pilnuje swojej prywatności, musiałem więc się przełamać, a treść filmu napawała mnie lękiem. Otuchę niosło mi przekonanie, że istnieją instytucje kultury, które roztaczają opiekę nad artystami, że mogę się czuć bezpiecznie właśnie dlatego, że działam w ramach rezydencji artystycznej Instytutu Polskiego, w którym są ludzie rozumiejący czemu służy drastyczny akt performerski. Dlatego, między innymi, twoje słowa, prymitywie, są tak rozczarowujące dla mnie, jako człowieka w tej sytuacji bezbronnego.
Ale w związku z twoimi ponagleniami, Skwieciński, ja nam do ciebie pytanie: czy doprawdy nie rozumiesz, prostaku, jaką funkcję odgrywa performance w sztuce współczesnej? Nie pojmujesz, że performer wykonując gesty na potrzeby filmu czy przedstawienia stara się stworzyć pole do przekazania myśli alegorycznych, metaforycznych, pokazać zjawiska, których nie widać wprost na filmie, że aktor występujący w filmie nie robi tego, co odgrywa, gdyż są to inscenizacje mające na celu wywołać wrażenie realności? Naprawdę są to dla ciebie, Skwieciński – zajmującego się kulturą – rzeczy nowe i odkrywcze? Czy ci się wydaje, typie, że aktorzy grający w filmach faszystów rzeczywiście są faszystami, że aktor odgrywający przed kamerą gwałt rzeczywiście gwałci koleżankę aktorkę i że należy go za to napiętnować lub pociągnąć do odpowiedzialności? Tobie się wydaje, że możesz mnie emablować pytaniami sugerującymi moją dewiację seksualną, dlatego że zainscenizowałem scenę masturbacji na klatce, gdzie zamordowano osobę dla mnie drogą, w której środowisku poruszałem się podczas pobytu w Moskwie, których przyjaciół poznałem i której śmierć była dla mnie szokiem.
Tobie się typie naprawdę wydaje, że ja to zrobiłem w celu umieszczenia filmu na stronie pornograficznej i że ten film jest o seksie? Ty patrzysz na ten film i ci się wydaje, że on jest o tym, co tam się dzieje? Czy ty, jako osoba zajmująca się KULTURĄ, widzisz w tym filmie to samo, co oglądasz wieczorem na stronach porno? Nie rozróżniasz tych światów, Skwieciński? Nie wiesz, czym jest kontekst? Może warto by odstawić na chwilę strony porno i popatrzeć, co robią artyści, jak wykorzystują ciało, seksualność, że ich prace nie służą wieczornemu zaspokojeniu się, a wyrażeniu treści metaforycznych. Czy tobie się wydaje, prymitywie, że Piotr Pavlensky przybija sobie gwoździem mosznę do bruku na Placu Czerwonym, gdyż lubi drażnić sobie mosznę i rozbierać się w miejscach publicznych? Ty w ogóle słyszałeś to nazwisko?
Do jakiego poziomu rozmowy mam z tobą dojść, Skwieciński? Do omawiania twoich pornograficznych zamiłowań? Jak prymitywnego zestawu pojęć i skojarzeń używasz jako szef Instytutu Polskiego w Moskwie!?
Czytając te twoje molestujące pytania, którymi próbujesz sprowadzić mój artystyczny gest do swojego pornograficznego poziomu, jestem głęboko zażenowany, że osoba twojego pokroju może sprawować tak ważną funkcję w administracji polskiej kultury.