Rzadko sobie to uświadamiamy, ale Holocaust był formą wojny religijnej. Nie tylko rasowej, ale religijnej. Chrześcijańska Europa postanowiła wyniszczyć europejskich Żydów, do czego zbierała się już od lat. W propagandzie antysemickiej przodował Kościół katolicki, który rozpoczął ją wraz ze swoim powstaniem, ale późniejsze kościoły protestanckie nie ustępowały mu pola. Od początku naszej ery chrześcijanie byli przekonani, że to Żydzi ponoszą winę za śmierć Jezusa i należy im się kara – którą wymierzali z różną intensywnością co jakiś czas. Niektóre pogromy – jak choćby ten związany z pierwszą wyprawą krzyżową, czy ten związany z epidemią cholery – miały charakter pan-europejski. Uczestniczyli w nich solidarnie chrześcijanie różnych denominacji, różnych języków i różnych parafii. W jednym bowiem chrześcijanie zawsze byli zgodni: w nienawiści do Żydów.
Nasze widzenie tego faktu może utrudniać niemiecki nazizm.
Wygodnie zrzucamy winę na nazistów. To Hitler – wcielony diabeł – wymyślił Holocaust i to on za niego odpowiada. To były “niemieckie obozy” i te sprawy. Zgoda, jest to prawda, ale tylko częściowa. Cała prawda bowiem jest taka, że w Holocauście uczestniczyła solidarnie prawie cała Europa, niezależnie od tego, po której stronie frontu znalazły się poszczególne społeczności. Gdy Hitler rozpalał piece, niemieckie czy austriackie społeczeństwa były dewocyjnie religijne (o czym pisze chociażby Thomas Bernhard), a w obsadach obozów pojawili się też chrześcijanie innych nacji. Natomiast mordowanie Żydów nie ustało po upadku Hitlera. W Polsce pogromy miały miejsce i w 1945 roku i 46 i 68. Ideologiczne przygotowanie Holocaustu zawdzięczamy bowiem dydaktyce chrześcijańskiej. Dlatego właśnie polscy chłopi spod Treblinki nie mieli problemu, by prochami Żydów nawozić swoje pola, by grabić ich domostwa czy cmentarze. O tym za chwilę.
Doktryna wymyślona przez św. Augustyna
Chciałbym bowiem zwrócić uwagę na ciekawą rzecz: przez 1700 lat dominacji chrześcijaństwa w Europie chrześcijanie nie wymordowali Żydów. Gnębili ich, okradali, zamykali w gettach (jak w państwie papieskim), czasami mordowali (nawet na dużą skalę), ale nie wytłukli ich całkowicie. Dlaczego? Otóż chrześcijanom przyświecała doktryna stworzona przez św. Augustyna: że Żydów można gnębić, ale nie wytłuc, bo mają dotrwać do ponownego przyjścia Jezusa, by wreszcie im szczęki opadły i uznali swój błąd! — Poważnie! Z czymś takim wyszedł ten “mędrzec” Kościoła, czym przedłużył agonię społeczności żydowskiej aż do lat 40tych dwudziestego wieku, kiedy spod kontroli Kościoła wyrwał się zradykalizowany katolik, Adolf Hitler. Hitler bowiem urodził się i wychował w rodzinie dewocyjnie katolickiej, ale odszedł od religii swojej matki, by założyć swój własny kościół: Kościół III Rzeszy. Dlatego właśnie Hitler mógł wpaść na pomysł czystki etnicznej, gdyż zachował chrześcijańską nienawiść, ale wyrwał się spod kontroli Kościoła.
Getta na wzór getta w państwie papieskim
Na zdjęciu widzicie osiemnastowieczną synagogę w Przysusze, w której nauczał rabin Rabinowicz zwany Świętym Żydem, uczeń Dawida Biedermana z Lelowa i Jaakowa Horowica zwanego Widzącym z Lublina. W 1941 roku umundurowani chrześcijanie utworzyli w mieście getto, wzorem getta papieskiego z 1555 roku. Następnie Żydów zapędzono do Treblinki, a tych, którzy nie mogli iść, zastrzelono na miejscu. Tych, którzy uciekli, wyłapano z pomocą chrześcijan polskich. Podobny los czekał Żydów we wszystkich miasteczkach i wsiach zajętych przez chrześcijan niemieckich, ale dewastacja ich świata nie ustała wraz z ich odejściem. Chrześcijanie polscy plądrowali dalej a w pierwszych miesiącach po wojnie rozebrali większość synagog, rozkradli większość cmentarzy, wraz z rozkopaniem mogił. Jak wspomina Mordechaj Canin, chrześcijańskie dzieci bawiły się na cmentarzach żydowskich pobielałymi kośćmi. (Polecam jego książkę “Przez ruiny i zgliszcza”). Polscy chrześcijanie nadal wyłapywali ocalałych i mordowali ich sztachetami, żeby który nie wrócił do domu i się nie upomniał. Resztki Żydów uciekały więc z Polski do Niemiec, by chronić się pod skrzydłami Amerykanów. Ratunkiem dla Żyda było albo uciec – jak zrobił ostatni Żyd z Węgrowa, Fajwel Bielawski – lub wstąpić do milicji obywatelskiej. Tymczasem chłopi rozkopywali masowe mogiły w poszukiwaniu resztek złota, a nieprzesiane prochy z grobów i latryn można było kupić na targowiskach, żeby sobie przesiać na chacie. Prochy Żydów z Treblinki czy Oświęcimia trafiły na chrześcijańskie pola, z których chrześcijanie wypiekali opłatki na msze za Żydowskiego Króla, który przelał krew za nasze grzechy.
PS: Piszę ten felieton w dniu: Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu – w Polsce prawie nie obchodzony. Od lat apeluję do Prezydenta RP, by uznać ten dzień za święto państwowe.