Jezus czeka na Twoją śmierć, żeby wreszcie się zemścić

Gdy umrę, Jezus wreszcie będzie mógł mi pokazać, gdzie raki zimują, roztoczyć swoją potęgę. Wtedy już nic nie da się zrobić, człowiek będzie tyci i wydany na Jego łaskę. Teraz jeszcze daje się obrażać, pozwala z siebie kpić, ale wyczekuje na właściwy moment, by skoczyć i pochwycić. Czeka na moją śmierć: wtedy stanę się bezbronny. Będę w Jego mocy. I nie będę mógł zrobić nic wobec Jego gniewu. Póki żyję, Jezus powstrzymuje swoje mściwe instynkty – owszem, może spuścić chorobę, może spowodować wypadek samochodowy lub inne nieszczęście – ale gdy umrę to będę poddanym Jego królestwa. Stanę przed Jego obliczem i wtedy… wtedy się zesr… ze strachu.

Piekło w katechizmie Kościoła katolickiego.

Taką dokładnie naukę serwuje nam Kościół katolicki na podstawie Nowego Testamentu. KKK 1021: “Śmierć kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej ukazanej w Chrystusie”. KKK 1039: “W obliczu Chrystusa, który jest prawdą, zostanie ostatecznie ujawniona prawda o relacji każdego człowieka z Bogiem”. KKK 679: “Przez odrzucenie łaski w tym życiu każdy osądza już samego siebie i może nawet potępić się na wieczność, odrzucając Ducha miłości” KKK 678: “Nastąpi wtedy potępienie zawinionej niewiary, która lekceważyła łaskę ofiarowaną przez Boga”.

Piszą więc do mnie katolicy…

“Jezus Chrystus jeszcze pana dopadnie – pisze do mnie pani Irena na Facebooku – wielu takich jak pan już zapłakało, a potem modlili się do Niego na kolanach”. Dla pani Ireny Jezus wykona więc jakiś napad bandycki na mnie, zmusi mnie do klęczenia przed nim, jak to już zrobił z wieloma takimi jak ja. Scena jak z serialu Sopranos. “Zobaczysz! Po śmierci nie będziesz już taki mądry! Ale po śmierci będzie za późno. Jezus ci pokaże!” – pisze do mnie Grzesiek, murarz z Tomaszowa i te głosy się powielają.

Marzenia o zemście.

Pobrzmiewają w tym marnie skrywane marzenia o zemście, które noszą w sobie autorzy tych wypowiedzi. Osoba pisząca takie słowa czuje się bezradna wobec mnie i mojego działania, ale może choć mnie przekląć (będziesz przeklęty!) i odczuć satysfakcję ze swojej zemsty. Jezus jest bowiem po jej stronie i po mojej śmierci wyegzekwuje zemstę. Akt wiary wystarczy, by włączyć się w “drużynę” Jezusa – większego i potężniejszego kolegi, który ma prawo do przemocy. W umysłach chrześcijan ścierają się dwie sprzeczne wizje Boga: jeden to Bóg miłosierny, delikatny i pasywny, który w pokorze czeka na nas w niebie, drugi to Mściciel, którego złość nie zna granic, który może krzywdzić i z niczego nie musi się tłumaczyć. To Bóg okrutny, który wszystko pamięta i wszystko wyciągnie. Będzie zadawał ból. Ten pierwszy Bóg jest dla swoich, dla wtajemniczonych, ten drugi Bóg jest dla obcych i niewiernych. Miłosierny i miłosny Jezus, któremu przynosi się kwiatki z pola, który czeka na nas pokornie i który wynagrodzi nam wszystko w niebie, jest dla wiernych katolików, dla wtajemniczonych chrześcijan. Widać wyraźnie, że w tego rodzaju rozdwojonej wizji ujawnia się sadomasochistyczna natura seksualnej relacji z Jezusem. Miłość, namiętność, ból i rozkosz.

Jezus jako czyhający predator – gad, który cierpliwie czeka na drzewie śmierci.

Swoją drogą spójrz na treść tego obrazu… To odwzorowanie średniowiecznej kolektywnej wyobraźni chrześcijan. To mieli w głowie i to chyba wielu ciągle ma. Co się dzieje z ludźmi na tym obrazie… dlaczego są nadzy, upokorzeni, dlaczego się boją… Stefan Lechner, około 1435 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *