Każdy zna historię “cudzołożnicy”, którą Jezus ratuje przed ukamienowaniem przez Żydów. Pamiętamy: Żydzi ją złapali na płatnym seksie, przyprowadzili ją do Jezusa, a ten najpierw gryzmolił patykiem w piasku a potem uznał, że trzeba ją wypuścić, bo w końcu o co ten hałas? Jezus wyprodukował wtedy słynne powiedzonka: „Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem…” oraz “idź i nie grzesz więcej”. Urocza historia z ważnym dla chrześcijan morałem. Jedynym problemem jest to, że historia ta została dodana do Ewangelii Jana kilkaset lat po Chrystusie.
Przez kogo, czemu, kto ją wymyślił?
Pericope Adulterae – kto to dopisał?
Dobre pytania bez dobrych odpowiedzi. Kiedy człowiek przegląda stan debaty na temat tej anegdoty zwanej Pericope Adulterae (J 7:53–8:11), szybko się orientuje, że niczego pewnego się na temat jej pochodzenia nie dowie. Wiadomo tyle, że w najwcześniejszych manuskryptach Ewangelii Jana jej nie było. Pojawia się dopiero w piątym wieku, choć być może była już wcześniej, dodana arbitralnie przez jakiegoś skrybę na początku rozdziału ósmego. Pamiętajmy, że do czasów Gutenberga wszystkie kopie Biblii były przepisywane ręcznie, więc kopiści mieli spore pole do popisu: jak który przysnął, to się pomylił, jak którego złapała wena, to dopisał. Dziś wszystkie znane kopie Nowego Testamentu można ze sobą porównać komputerowo, co zrobiono i odkryto, że pomiędzy zachowanymi manuskryptami jest więcej różnic niż słów zawartych w całym Nowym Testamencie – 400 000 rozbieżności. Taka ciekawostka.
Potężny ładunek seksistowski
Historia o “dziewczynce” z Jerozolimy, która niesie w sobie potężny seksistowski ładunek, na co w swoim eseju uwagę zwraca nawet ksiądz Krzysztof Niedałtowski (Więź 03 kwietnia 2022), wpada i wypada z Biblii, czasami wędruje do tekstu Ewangelii Łukasza, trafia do angielskiego tłumaczenia Biblii Króla Jakuba i w końcu wchodzi do kanonu opowieści biblijnych, zapładniając wyobraźnię wielu artystów chrześcijańskich, takich jak Giorgione, Kranach Starszy, Pieter Bruegel, Nicolas Poussin i inni. Nam jednak pokazuje ciekawą rzecz na temat Nowego Testamentu: Nowy Testament nie jest “nieomylnym słowem Boga”, a agregatem ludowych wierzeń i przypowieści zebranych pomiędzy dwoma wspólnymi okładkami tak samo, jak bajki braci Grimm. Opowieść o “jawnogrzesznicy” nie jest ani trochę bardziej prawdziwa i ani trochę bardziej fałszywa od innych anegdot z życia Jezusa – wszystkie je trzeba traktować umownie.