Panie Rafale, znowu Pan kłamczuszkuje

Pisze do mnie pani Beata:

“Panie Rafale znowu Pan kłamczuszkuje. Nieprawdą jest że księża nie kochają przyrody i nie prawdą jest , że księża nie lubią kiedy im się zadaje pytania. Mam zupełnie inne doświadczenia, a jestem osobą wierzącą. Pan który nie ma nic wspólnego z kościołem, ale go zwalcza i jest ekspertem w tej dziedzinie? Przyzna Pan , że to nieuczciwe zabierać głos : nie znam się , ale wypowiem się?”

Odpowiadam pani Beacie:

Widzi pani, znowu: ja swoją opinię opieram na faktach, pani na własnych przeświadczeniach. Radziłbym choć raz spróbować odnieść się do rzeczywistości. Po pierwsze, chrześcijańska niechęć do Przyrody bierze się z biblijnych słów: czyńcie sobie Ziemię poddaną – a Jahwe przedstawiany jest jako stwórca świata przyrodniczego, a więc osoba nadrzędna. Po drugie, poganie (od rzymskiego pojęcia: wieśniak) byli kojarzeni z Przyrodą. Ich bóstwa były związane z Przyrodą, rytuały były zaczerpnięte z Przyrody, a chrześcijaństwo przeciwstawiło temu Słowo (Logos) Jezusa, czyli religię nadnaturalną, intelektualną, nie z tego świata. Przyroda jest kojarzona z siłą żeńską, z macierzyństwem, a chrześcijaństwo jako siła męska sprowadziło siłę żeńską do roli usługowej, służebnej (ja, służebnica Pańska). Wiązało się to z odrzuceniem Przyrody jako źródła seksualności, kobiecości, magii i czarów. Kobieta – jako uosobienie siły Przyrody stała się wrogiem, nazwana czarownicą, kusicielką i wprost: złem. 

W konsekwencji świat chrześcijański odwrócił się od Przyrody, a poznawanie przyrody uznał, za herezję – nauki przyrodnicze stały się podejrzane, leczenie ziołami, znachorstwo – to wszystko karano śmiercią.

W chrześcijańskiej Europie zniszczono wszystkie lasy. Następnie biali chrześcijanie napadli na inne kontynenty, by z nich kraść ile się da, niszcząc i mordując, wycinając lasy i kradnąc zasoby naturalne planety. W ten sposób wycięto wszystkie lasy Ameryki Północnej i duże połacie Afryki. 

To myślenie się utrzymuje. Dla chrześcijan najważniejszy jest abstrakcyjny fetysz Jezusa. Z powątpiewaniem patrzą na wszystkie ruchy ekologiczne, które “czczą Przyrodę”. Według katechizmu zwierzęta nie mają duszy – proszę o tym pamiętać. To samo dotyczy poznawanie ludzkiego ciała, śmierci (która jest zjawiskiem naturalnym), czy poczęcia życia. Kościół ciągle stoi na stanowisku, że tych rzeczy nie wolno badać, gdyż to przestrzenie zarezerwowane dla Boga. Abstrakcyjny Bóg stworzył ludzi i posadził ich na planecie Ziemia – a więc w gruncie rzeczy są tu obcy – za chwilę i tak przeniosą się do jakiegoś Nieba. Monoteistyczny Bóg i wiara w duszę wymusza niejako pogardę dla doczesności (przyrodniczej) i ciała, które jest siedliskiem złego. 

Więc to, że jeden czy drugi ksiądz uprawia kwiatki, czy też JPII lubił góry, nie zmienia chrześcijańskiej pogardy dla Natury – co jest największą i najstraszniejszą bujdą Kłamczuszków.