Za mnie żaden Jezus nie umarł

Proszę mnie w to nie mieszać i mnie tym nie obciążać. Nie miałem żadnego wpływu na śmierć Jezusa, nie prosiłem Go o żadną ofiarę, nie ponoszę za Jego działania żadnej odpowiedzialności. Mało tego! Gdyby dziś jakiś Jezus chciał za mnie umrzeć, zrobiłbym wszystko, aby go powstrzymać! Protestowałbym, tłumaczył, wezwałbym policję, by typa ubezwłasnowolnić. A gdyby mu się to jednak udało, nie odczuwałbym żadnej wdzięczności wobec takiej osoby, a wyłącznie smutek z powodu jej idiotycznego i niepotrzebnego czynu.

Katolicy tłumaczą to tak:

„Jezus umarł na krzyżu, ponieważ był to jedyny sposób, aby zbawić ludzkość. Jezus jest ofiarą zastępczą. To znaczy, że On umarł za ciebie i za mnie. Jezus jest ofiarą, to znaczy, że zapłacił już za Nas”.

strona Polskiej Misji Katolickiej

„Chrystus utożsamił się z grzeszną ludzkością, która musi zostać ukarana. Bierze karę na siebie. Bóg, jeśli karze, to znaczy, że wymaga tego Jego sprawiedliwość. Chrystus umiera nie za własne grzechy (jest przecież niewinny), tylko za nasze. Uczynił ze swego życia ofiarę”

ks. dr Jarosław Grabowski, Wyższe Seminarium Duchowne Archidiecezji Częstochowskiej. 

Mamy więc k w i n t e s e n c j ę chrześcijaństwa. Występują tu wszystkie koła zamachowe tej religii: grzech, kara, piekło, śmierć, zastępstwo, ofiara, miłość, zadośćuczynienie… Skłębienie treści. 

Oto katolicki cykl odkupienia:

  1. Bóg stwarza ludzi,
  2. ludzie grzeszą,
  3. Bóg się gniewa i skazuje ich na wygnanie i śmierć,
  4. Bóg się martwi, gdyż nas kocha,
  5. nie może nam po prostu przebaczyć, gdyż to kłóciłoby się z Jego sprawiedliwością,
  6. ktoś musi umrzeć,
  7. Bóg wymyśla więc sposób: ofiara zastępcza,
  8. Bóg przystępuje do realizacji planu przez zapłodnienie ziemskiej kobiety,
  9. Syn Boga, który jest samym Bogiem i istniał już wcześniej, wciela się w człowieka,
  10. Syn Boga umiera na krzyżu, przez co pojawia się ofiara zastępcza
  11. Syn Boga zmartwychwstaje i wraca do Ojca,
  12. my mamy przebaczone i możemy wrócić do Raju, ale po śmierci,
  13. musimy jednak pożerać ciało i pić krew Jezusa, gdyż tylko Jezus jest drogą do zbawienia. 

Żaden z nas nie może wpłynąć na przebieg tego cyklu, nikt z nas nie może nic w tym cyklu zmienić. To wszystko już się odbyło – Bóg już nas wygnał, Jezus zbawił. Zostajemy uwięzieni w obrębie tej historii zupełnie bez naszej woli. Według katolickiej teologii rodzisz się z grzechem pierworodnym, czy tego chcesz, czy nie, a następnie zostajesz postawiony przed dylematem, co wybierasz: Jezusa i zbawienie, czy Diabła i śmierć. Zostałeś stworzony w takiej formie w jakiej zostałeś, a jednak ma to być twoja wina. Bóg zadecydował za Ciebie. Urodziłeś się na padole łez jako grzesznik – a grzesznikiem jesteś z definicji. Następnie zupełnie poza Twoim wyborem ktoś niewinny został zamordowany za Ciebie, czym nałożył na Ciebie dług wdzięczności, którego nie przyjmowałeś. Masz przed oczami okrucieństwo tego mordu – przyjętego przez niewinnego człowieka, choć ta śmierć należała się T o b i e. 

Opowieść o cyklu odkupienia tworzy „węzły emocjonalne”, które zmuszają nas do wdzięczności, są źródłem poczucia winy oraz powodem do kary. 

Możesz jednak odrzucić to myślenie. Zostałeś wplątany w emocjonalny szantaż i wmówiono ci winę, której nie ponosisz, by dziś żądać od Ciebie wdzięczności. Nie musisz i nie powinieneś nosić na sumieniu śmierci, z którą nie miałeś nic wspólnego i o którą nie prosiłeś. Niech się Bóg tłumaczy, skoro wysłał syna na śmierć.

Fragment pochodzi z książki Rafała Betlejewskiego “365 Lekcji Religii dla całej rodziny, która chce się wyzwolić”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *